Piszę krótko, bo z telefonu, a to ani wygodne ani nastrojowe. Jest prawie w pół do drugiej, a ja jedną ręką jem śniadanie /lunch (= brunch..??), drugą ręką piszę, a nogą majtam wózek z synkiem. Wózek nie jedzie = Potomek nie śpi. Wszystko dlatego, że logistyka w dniu dzisiejszym to mój słaby punkt.
Na starcie mały update. Na początku lutego 6 dni po jednym egzaminie na studiach i 7 dni przed kolejnym urodzilam synka. Od początku był grzeczny jak aniołek i jest taki do dziś. Od 12 tygodni rozumiemy się bez słów. Pierwsza sesja zimowa zdana bez problemów, od jakiegoś czasu staram się też czytać prawo rzymskie, żeby zdać je latem bez problemu.
O tym jak się spaceruje z wózkiem, gdzie da się go wprowadzić, a gdzie nie to już oddzielna historia. Podobnie jak to w jaki sposób kobieta daje radę zaspokoić potrzeby męża i dziecka, kiedy to mąż chce rozmawiać lub oglądać film o 23.30, a dziecko chce jeść o 3.00 w nocy i rozpoczynać dzień o 7.30 rano. Doba ma za mało godzin żeby móc spać.
Na dodatek muszę powoli zacząć planować swój powrót do pracy, to oczywiście nastąpi za pół roku lub więcej, ale -ponownie - ogromne znaczenie ma logistyka.
Co tu dużo pisać, ilustracje najlepiej oddają to jak wygląda życie na macierzyński macierzyńskim.
http://www.boredpanda.com/funny-illustration-doodle-diary-of-a-new-mom-lucy-scott/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń