wtorek, 23 października 2012

42. Kicia na GPSie

Kto ma szczęście losując karty pacjentów.. nie ma szczęścia w miłości.

Nie pochwaliłam się Wam, że zdaniem żony mojego pacjenta z UK, jestem typem kobiety skupionej na karierze, która nie chce założyć rodziny.
No ba! Ona wyszła za mąż mając 18 lat, pierwsza ciąża w wieku 19 lat, druga w wieku 24 lat. Nie dziwię się, że w jej mniemaniu jestem starą ususzoną na wiór nieródką..

Staż z medycyny rodzinnej upływa miło i bezboleśnie. Zwłaszcza, gdy mam na popołudnie.
Dziś niestety zaczynałam od 8.00. O tej porze nocy mieszającej się z bladym, niewyraźnym świtem, biegłam na autobus sterowana wewnętrznym GPSem, z ustawioną opcją snu.. Oczywiście trzeba było kupić bilet, oczywiście ten droższy u kierowcy i oczywiście musiałam go skasować, zanim przypomniałam sobie, że ciągle ważny mam mój wczorajszy bilet 24-godzinny. Szlag by to..

Jeden z pacjentów opowiadał dziś swoje przygody z wojska próbując porównać je do hierarchii panującej wśród lekarzy:
"-I to nie jest tak dajmy na to, że Pan do Pani - tu wskazał na mnie - powie: Chodź Kicia, trzeba zrobić to i to.., a Pani powie: Jasne Skarbeńku, robi się!"
Cóż mogę powiedzieć.... Mrauuu.. :]

Ostatnia pacjentka, którą dziś widziałam powaliła mnie na kolana swoim wyglądem i dbałością o szczegóły. W drzwiach gabinetu stanęła piękna starsza pani, z nienagannie ułożonymi włosami w kolorze ciemnego czerwonego wina, z wzorowo wytuszowanymi rzęsami i dyskretnym błyszczykiem na ustach. Jej image podkreślał grubo pleciony sweter z golfem w kolorze jasnego różu i ciemnofioletowa apaszka. Do tego Pani Starsza była ślicznie pomarszczona :) Pomyślałam sobie "Zadbana Pani, około sześćdziesiątki". Weszła, powiedziała, że już są jej wyniki z laboratorium, posłuchała o tym, że erytrocyty są wzorowo okrągłe, wzorowo spłaszczone i wzorowo czerwone, że cholesterole trzymają się w ryzach, w odpowiedniej ilości i proporcjach i ogólnie, że żadne normy nie zostały przekroczone. Uśmiechnięta wyszła z gabinetu, a ja spojrzałam w kartę. Rok urodzenia: luty 1940...

Można pachnieć i ślicznie wyglądać idąc do lekarza? Ano wychodzi na to, że jednak można.. :>

4 komentarze:

  1. oj oj ... staropanieństwo jak nic! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja bym właśnie powiedziała, że zdecydowanie nie stara panna :D

      Usuń
  2. Genialna pacjentka :) przypomina mi mojego dziadzia :)

    zapraszam do siebie po odbiór wyróżnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ja to znam:)Mam już na Ciebie oko, a jak masz ochotę to zapraszam do mnie: http://lifegoodmorning.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń