Skłonność do przesady..?
Nigdy nie myślałam, że blisko mi do osoby pedantycznej i jakoś nie dostrzegałam w sobie skłonności do przesady, ale kilka ostatnio poczynionych spostrzeżeń zmusiło mnie do powtórnej autoanalizy..
Kiedy zabieram się za umycie jednej szklanki, często kończy się na szorowaniu szafek, segregowaniu środków czystości, układaniu ich grupami, a potem jakoś okazuje się, że łazienka też przy okazji się sprzątnęła..
Kiedy zasiadam wieczorem przed telewizorem, a po sekundzie zrywam się, bo jeszcze trzy rzeczy czekają w kuchni na umycie..
Kiedy nie posiedzę w fotelu spokojnie jeśli wcześniej nie dosunę równo do brzegów każdej firanki i każdej rolety okiennej..
Kiedy zasypiając w łóżku przypomnę sobie, że nie wszystko zostało pochowane do lodówki i to z całą pewnością nie może poczekać do jutra..
Hmm... Do tego wszystkiego normą stało się robienie make-up'u dotąd aż będzie mega równo, zaplatanie włosów po pięć razy aż będzie gładko i perfekcyjnie, gładzenie sukienek i spódnic aż będą leżały jak ulał i tak dalej i tak dalej..
Dokąd to mnie zaprowadzi?
czyżby mała słodka i niegroźna nerwica natręctw? ;D
OdpowiedzUsuńTylko współczuć przyszłej drugiej połówce:D
OdpowiedzUsuń