piątek, 15 lutego 2013

53. Przymus bezpośredni i randka po lekarsku

Przymus bezpośredni może polegać m.in. na izolacji. Zastosowałam.
Lekarz osobiście nadzoruje jego wykonanie. Nadzorowałam.
Przed zastosowaniem uprzedza się o tym osobę, wobec której środek ten ma być podjęty. Tak, uprzedziłam siebie o tym.
Forma izolacji może być zastosowana na czas nie dłuższy niż 4 godziny. W razie potrzeby czas ten lekarz może przedłużać na kolejne okresy 6-godzinne.
Przedłużam.
I przedłużam..
I przedłużam..
Taką formę przymusu bezpośredniego zastosowałam wobec siebie z powodu zbliżającego się LEKu. Eh..

Kiedyś myślałam sobie, że taki dyżur "pod telefonem", a nie na oddziale, to w sumie fajna rzecz. Niby to się jest pod telefonem, a tak na prawdę można być w domu, oglądać film i może telefon zadzwoni, a może nie.
Wczoraj przekonałam się, że tak lekko to nie jest.

Tak to wyszło, że On w ramach wolontariatu, ma w hospicjum dyżury wieczorne i nocne "na telefon", gdy pilnie potrzebują lekarza np. żeby zacewnikwać albo zmienić leki na silniejsze. Wczoraj akurat taki wolontaryjny dyżur mu wypadł, ale postanowiliśmy nie zmieniać swoich planów i pójść na kolację.

No i jak taki wspólny lekarski dzień wyglądał?
Po pracy wpadł do domu na chwilę i zaraz pojechał do hospicjum, wrócił po 40 minutach na dwie godziny i kiedy jeszcze ja się robiłam na bóstwo ;p pojechał do hospicjum raz jeszcze. Przyjechał po 20 minutach i pojechaliśmy na kolację. Zdążyliśmy dostać drinki i złożyć zamówienie kiedy zadzwonił telefon z hospicjum. No cóż, trzeba było poprosić kelnerkę żeby opóźniła nasze zamówienie. On pojechał do pacjenta, a ja siedziałam tam 40 minut sącząc drinka. To nic. Kiedy załatwił co musiał, przyjechał i dostaliśmy nasze zamówienie. Po wspólnie spędzonych 30 minutach telefon zadzwonił znowu. No cóż, poprosiliśmy o rachunek, zapłaciliśmy i.. pojechaliśmy do hospicjum.
Do domu wróciliśmy przed 23.00. Moja kolacja w restauracji trwała dwie godziny, jego nieco ponad godzinę.

Nie narzekam wcale, wiadomo z czym się taki dyżur wiąże i wiedziałam dobrze, że mogą po niego dzwonić w każdej chwili. Już wiem jak nasze dni będą wyglądać jeśli kiedyś oboje będziemy dyżurować :)
Będziemy reprezentować sobą jedynie kolejną typową lekarską parę, która w kalendarzu na lodówce zaznacza swoje dyżury i oblicza kiedy wypadnie nam wspólny wieczór :)
Dziś zresztą też musiał jechać, więc jak tylko zrobiliśmy kolację pojechał znowu, raptem na dwie godziny. To nic. :)

3 komentarze:

  1. Dlatego ja już od dwóch lat psychicznie nastawiam się na to, jak będzie wyglądało moje przyszłe życie osobiste, kiedy oboje z moim Lubym jesteśmy na medycynie :P

    A dyżury pod telefonem to zgroza - w mniejszych szpitalach jak u mnie w mieście istnieje niepisana reguła, że pod telefonem są zawsze wymiennie ordyantor i z-ca ordynatora - zawsze przed jakimkolwiek sięgnięciem po % trzeba się wzajemnie ostrzegać i ewentualnie pytać o pozwolenie :P Prezwalone.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko lekarze tak maja ;-) U nas na lodowce tez grafiki, akurat nam sie trafil wolny weekend wspolny teraz, ale nastepny dopiero jakos za 2 miesiace bedzie ;-)

    A co do dyzurow - sama mialam. Tylko u mnie rzadko sie zdazal telefon. Ale czuwac trzeba bylo, nie ma co...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykre tak ciągle się mijać.
    Ale jeśli się nic nie zmieni to przynajmniej przez parę pierwszych lat będę na to skazany

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń