Wystarczyłoby założyć działalność, zgłosić do izby, podpisać dokumenty, dojeżdżać 30 minut do pracy, znów mieszkać razem, wziąć 5400 brutto i otworzyć specjalizację.
I byłoby niby ok.
Tylko, że to interna, a nie ginekologia. Internista jest dla nich na wagę złota.
Trzeba czekać na wyniki rekrutacji. I teoretycznie powinnam się z nich ucieszyć. W praktyce oznacza to jednak jeszcze większą odległość między nami niż do tej pory..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz