Nadeszła taka pora roku, gdy za oknem ciemno jest o świcie kiedy szykuję się do pracy oraz kiedy z pracy wychodzę po godzinach i wracam do domu. Przyzwyczajona do dużego miasta, w którym prywatne sprawy nie raz załatwiałam po godzinie 20.00, musiałam na nowo odnaleźć się w rzeczywistości, w której pocztę zamykają o 17.00, a sklepy o 18.00, najpóźniej o 19.00. Ciężko się zorganizować zwłaszcza w dni, w które wychodzę z pracy za piętnaście piąta. Bywają dni, kiedy nie mam czasu skoczyć w pracy na 30 sekund do łazienki.
Na początku myślałam, że będę w stanie opisywać co nowego udało mi się nauczyć każdego dnia. Po pierwszym tygodniu wiem, że się nie da. W domu pochłaniam szybko obiad, siadam na kanapie przed TV, niby chcę odpocząć, ale tak naprawdę to nie mogę się z tej kanapy podnieść. Potem na 15 minut oczy same mi się zamykają i na krótko urywa mi się film. W drugim tygodniu pracy zaczęłam zostawiać rano rozłożone posłane łóżko. I tak po powrocie z pracy padnę na nie i już nie wstanę. Podniosę się dopiero rano.
Ja i On mieszkamy teraz osobno. On w dużym mieście, ja na Alasce. Z powodu głupich weekendowych dyżurów widujemy się co drugi tydzień w weekendy. Oboje wolimy wszystko robić razem - gotować, sprzątać, prać, prasować. Po prostu żyć. Ale póki co się nie da. Osobno nawet sen jest jakiś taki nijaki. Przyszła do mnie taka myśl, że może rzucić to wszystko w pizdu i wracać do Niego? On mówi, że to zły pomysł, żeby na razie było tak jak jest. Żebym się uczyła tego co później będzie mi potrzebne.
A żeby nie było żadnych wątpliwości i żeby nie przekłamywać rzeczywistości to mówię wprost: ja nie mam otwartej specjalizacji i nie uważam się przez to w jakiś sposób gorsza od innych. Tym razem nie było takiej możliwości. Może następnym razem. A może jeszcze później. Pracuję na Ginekologii - tak jak chciałam. Uczę się tego czego chciałam i nawet wiem na pewno, że uczę się więcej niż niejeden ex-stażysta w dużym szpitalu. A formalności? Jeszcze zdążę jakoś to załatwić..
Jestem dumna, że pracę zaczęłam niemalże zaraz po stażu i uniknęłam rejestrowania się jako bezrobotny, żeby zapewnić sobie ciągłość ubezpieczenia.
Małe miasta już tak mają że życie toczy się w innych godzinach i innym rytmem.
OdpowiedzUsuńSam pochodzę ze średnio dużego miasta i jak czasem teraz tam przyjeżdżam(jakieś święta czy coś) to lekko przeraża mnie że np niedzielnym popołudniem na ulicach pustka ,
Życzę by udało Wam się jak najszybciej znaleźć rozwiązanie by przestała Was dzielić odległość .
Pozdrawiam serdecznie
Pewnie nie wszystko, czego udało się nauczyć da się opisać, ale może chociaż trochę? :)
OdpowiedzUsuń