Pamiętam taką historię..
Trafił na oddział pacjent ze wszystkimi możliwymi objawami zespołu Cushinga:otyłość cushingoidalna, cała skóra czerwona z ogromnymi rozstępami, zanik tkanki mięśniowej, charakterystycznie chude kończyny i tak dalej. Zlecono mu wszystkie badania, żeby wykryć przyczynę i jakże się zdziwiono, gdy wszystkie wyniki wyszły w normie.
Nagłówkowali się lekarze co niemiara, a prawda jak to zwykle wyszła na samym końcu.
Okazało się, że pacjent nie wspomniał, że chorował - chyba na łuszczycę..? W każdym razie stosował maść z glikokortykosteroidami. Zazwyczaj ludzie biorą tubkę, nakładają krem na skórę i pozostawiają do wchłonięcia. W przypadku naszego pacjenta, on i jego żona - prawdopodobnie celem uzyskania maksymalnego efektu działania maści, bo nie wiem z jakiego innego powodu - smarowali każdego wieczoru całe ciało owego pacjenta maścią, a następnie owijali go szczelnie folią spożywczą i w takim kombinezonie pacjent wchłaniał maść przez całą noc. Jedna tubka wystarczała na dwa wieczory.
Zagadka o rozstępach została rozwiązana.
Wspominam o tym, bo dopiero teraz kiedy zaczęłam obracać się wśród "zwykłych śmiertelników", którzy przez 6 lat nie mieli wtłaczanej do głowy medycznej wiedzy, uderzyło mnie to, jak wiele pomysłów na temat przyjmowania leków i zwiększania ich skuteczności wpada do ludzkiej głowy i zostaje wcielonych w życie.
Ludzie mają najróżniejsze pomysły i swoje teorie, a że ja obecnie nie pracuję jako lekarz - zatem nie jestem traktowana jako jeden z nich - mam szansę usłyszeć, a czasem też być pouczoną w jaki sposób dany lek należałoby podać czy zastosować, bo wtedy to na pewno zadziała on lepiej.
Ja wzruszam ramionami i robię to czego się ode mnie oczekuje, nawet jeśli nijak się to kupy nie trzyma lub nie jestem w stanie logicznie wyjaśnić jakim sposobem jakieś magiczne czary-mary miałoby zwiększyć efektywność leczenia.
Takie małe zaklinanie leków ma chyba tylko poprawić nastawienie pacjenta do leczenia. Dobre i to.
Czasem jednak aż zaczynam zastanawiać się, czy Kliniki nie powinny prowadzić swojego rodzaju listy przebojów Top Ten na najdziwniejsze sposoby zastosowania leków i próby podniesienia ich skuteczności..
Niestety... często tak jest, że pacjent "wie lepiej" i woli wdrażać swoje własne metody leczenia.
OdpowiedzUsuńAle czasem to jest przezabawne, a czasem aż nie chce się wierzyć..! :)
OdpowiedzUsuńTaki przykład jak ten, który wymienię nadawałby się spokojnie do jakiejś strony z medycznymi żartami, ale niestety w 100% nie jest fake...Kobieta przez 3 miesiące nie mogła poczuć skutków działania leków - dostała zalecenie brania globulek dopochwowych...
OdpowiedzUsuńhehe ja pamiętam pacjenta, który aplikował sobie per rectum zwykłe tabletki dojelitowe, bo "przecież pani doktór, tam pisze, że dojelitowe, to żem se wpychał, bo tak przecie trza" o.O
OdpowiedzUsuń;D
Do pewnego, znanego mi studenta farmacji, na stażu zgłosił się pewien starszy pan z reklamacją... ponieważ jego tabletki były rzekomo popsute. Okazało się po chwili, że to czopki i to dlatego nie odpowiadała panu konsystencja.. -.-
OdpowiedzUsuń