poniedziałek, 6 sierpnia 2012

20. Szczegóły

"You try to be hard, but deep inside you're such a sweet girl. You deserve better."
Usłyszałam to od dwóch różnych osób w ciągu niecałych 24 godzin. Hmm..

A tak poza tym to znów mam za sobą nieprzespaną noc.
Siedziałam w nocy do 1:00am skupiona nad swoimi książkami. Zresztą i tak bym nie zasnęła, bo znów zaczęłam pić mocną kawę.. A dokładnie o 4.00am obudził mnie mój pacjent i był naprawdę wystraszony..
Raz, że poduszka za głową była nie tak.. Oczywiście okazało się, że jego żona wielkodusznie chciała znów wszystko ulepszyć i zamieniła poduszki.
Niby taka drobnostka, prawda? Ot, raptem nie ta poduszka. Czy to nie wszystko jedno?
No dla mnie nie wszystko jedno, bo ona pozamieniała tak jak chciała, ale to ja potem muszę wstawać w nocy i wszystko naprawiać :(
Aha, no i o 4.00am czytałam pacjentowi jaki jest jego domowy numer telefonu, bo wystraszył się, że zapomniał, że nie pamięta i że nie zaśnie póki sobie nie przypomni. Dopiero kiedy mu przypomniałam i sobie powtórzył, uspokoił się i powiedział, że zaśnie.

Później w nocy śniło mi się coś dziwnego.. I wydawało mi się, że mój klient znów mnie woła. Zerwałam się na nogi o 5:30am i oczywiście pobiegłam sprawdzić, ale okazało się, że pacjent śpi w najlepsze i tylko ja się miotam po domu jak wariat..
O 7:00am kiedy normalnie mam pobudkę, zwlekłam się z łóżka półprzytomna.


A teraz historia z innej bajki.
Wiecie kto dołączy do firmy, dla której pracuję i będzie drugim opiekunem, dojeżdżającym do pacjentów..?
Lekarz chirurg ortopeda, dwadzieścia lat po otrzymaniu dyplomu, który zna podobno kilka języków obcych.
Ja cież pierdzielę! Ciekawe czy go spotkam, bo coś mi tu w tej historii nie gra..

Z relacji opiekunki, która go już poznała, wynika, że był sobie lekarzem, potem założył firmę jakąśtam, a potem jakoś tak wyszło, że nie praktykował przez pięć lat i utracił prawo wykonywania zawodu. W międzyczasie firma jego splajtowała, no i..? I jakoś tak wyszło, że jest tutaj, a znając moją szefową to będzie chciała go zgarnąć i mieć dla siebie jako mega-wykwalifikowanego pracownika.



I ten przykład dał mi do myślenia o tym, czy warto stawiać wszystko na jedną kartę..?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz