Dziś bez rewelacji, niczym Was nie zaskoczę.
Po kilku dniach ciszy i spokoju, przerwanej jedynie złośliwym pytaniem "Czy pamiętasz do czego służy grzebień?", które przemilczałam, bo zdaniem żony pacjenta pacjent był potargany, dziś dostałam opiernicz, że nie było mnie w danej sekundzie w tym miejscu, w którym być powinnam. Jak zaczęła mnie wołać to naprawdę myślałam, że coś poważnego się dzieje, a okazało się, że pobiegłam żeby zostać opierdzieloną.
Przemilczałam.
Skontaktowałam się z szefową. Trzymam się zasady, że póki ona jest zadowolona ze mnie, ja też jestem zadowolona.
Zostały mi cztery pełne dni pracy w tym domu i jeden dzień kiedy mam wolne, czyli środa. Od piątku wieczorem znikam i już tu nie wracam, choć wiem o tym tylko ja i szefowa. Nie ma sensu żebym tu wracała, gdy jestem kontrolowana na każdym kroku. Nie da się tak pracować.
Być może żona pacjenta za bardzo zakodowała sobie w głowie, że ja tu Bóg jeden wie jak bezcenne i niezastąpione experience zdobywam..? Być może znalazła sobie kogoś na kogo może wszystko zrzucić..
Szkoda mi tylko mojego pacjenta, bo on nie ma ani żadnych pretensji ani żądań, a może mu nie być łatwo przyjąć do wiadomości, że mnie tu już nie będzie.
No chyba, że szefowa będzie miała problem ze znalezieniem kogoś na moje miejsce przez najbliższe 4-5 tygodni, choć wątpię. Ona jest mega skuteczna jeśli chce.
Efektem wczorajszej zawiechy było leżenie w łóżku, bezmyślne przełączanie kanałów i ogólne niezadowolenie z życia. Zdarza się. Skończyło się na tym, że w TV zafascynowały mnie zielone miotełki do kurzu z zasilaczem w kształcie wibratora, za jedyne 5,95 GBP. Hmmmm...
Nie rozumiem dlaczego przez 6 tygodni pracowało się spoko i wszystko grało, a nagle siódmego tygodnia wszystko robię źle..
Choć chyba jednak nie tylko ja.. ;] Żona pacjenta ostentacyjnie wymaszerowała po nocny worek na mocz, zainstalowała zadowolona z siebie, że wykonała zadanie. Kiedy ja się ogarnęłam ze wszystkim wokół pacjenta, zobaczyłam pod łóżkiem wielką kałużę.
No tak.. pokaz obsługi nocnego worka to można zrobić, ale umieć go zamknąć to już trudno..
I zgadnijcie kto zmywał podłogę.. :)
Masakryczna ta zona pacjenta O.O Dobrze ze i tak niedlugo sie stamtad wynosisz.... Zacisnij zeby, ja tak robie teraz jesli chodzi o moja wspollokatorke :)
OdpowiedzUsuńteraz jak czytam, to ja nie wiem, jak Ty wytrzymujesz z taką zołzą, no naprawdę.. ja bym wybuchła.. ^^
OdpowiedzUsuń..ale to ostatnio się tak jakoś porobiło..
OdpowiedzUsuń..ze względu na pacjenta nic nie mówię, bo nie chcę żeby się martwił.. on i tak lekko nie ma..