wtorek, 21 sierpnia 2012

30. Turn me on

No właśnie.. Can You turn me on? :]

Całe dwa miesiące mój pacjent i jego żona przekonywali mnie, że zobaczę jak to jest kiedy się zakocham i stracę głowę. Dziś mogli się przekonać i zobaczyć - te całe motyle w brzuchu, uśmiech na twarzy, roześmiane oczy i ogromną, ogromną ekscytację.
Kim? Albo czym?

Neuro Rehabilitation Consultant, który przybył do mojego pacjenta z toksyną botulinową, żeby wstrzyknąć mu ją domięśniowo, z powodu przykurczy jakie pacjent ma od kiedy miał udar. W momencie, w którym dowiedział się, że za chwilę mam ostatni egzamin i że za chwilę będę mieć dyplom, zaczął do mnie mówić już tylko medycznym językiem.
Od tamtej chwili, byliśmy już tylko ja-student, on-nauczyciel, nasz pacjent i jego medyczny przypadek.
Wiem, wiem, wiem jak to patetycznie i żałośnie brzmi, ale uwierzcie mi, że po dwóch miesiącach siedzenia w pieluchach, taka okazja - asystować, uczyć się i być uczonym, chłonąć wiedzę wyłożoną w najbardziej na świecie kulturalny i uprzejmy sposób, potrzymać głowicę przenośnego USG, czytać USG i to czy widzę na nim igłę wbijającą się w najmniejszy mięsień - to wszystko po dwóch miesiącach pieluch i rutyny, uwierzcie mi, że jest jak najjaśniejsza gwiazdka z nieba!
Krótki wykład na temat mechanizmu działania toksyny botulinowej. Consultant oczywiście najpierw zapytał mnie uprzejmie czy mogę mu powiedzieć jak działa.. Oczywiście po moim krótkim "Eeemmmm..Could you please explain it to me?" usłyszałam najcudowniejsze i najbardziej uprzejme wówczas dla mnie "Yes of course." po czym nastąpił krótki wykład, a ja miałam ochotę palnąć się w głowę! Przecież ja to wiem! Przecież to było! Na fizjologię z Konturka to czytałam na tych jego niebiesko drukowanych stronach :D I na farmie zresztą też coś wspominali! Durna ja! :) Dochodzę do wniosku, że zdawanie USMLE Step 1 to byłaby mega zajebista powtórka wszystkiego od podstaw. We'll think about it.. :)

Co więcej, rozmowa o moim ostatnim egzaminie, o IELTS, o Foundation Programme, o Clinical Attachment, była jak powiew wiatru odnowy! Boże, jak to patetycznie brzmi, ale to prawda!
Niestety, brzydzę się tym, że jestem tak podniecona i że to powiem, ale muszę przyznać, że to było najwspanialsze 45 minut jakie tu przeżyłam. Tylko on, ja, pacjent i Medycyna! Pieprznijcie mnie mocno w głowę, ale niestety, niestety, taka prawda. Tak się nakręciłam, że szok!

I dopiero teraz, dopiero dziś mój pacjent i jego żona mogli zobaczyć mnie w tym najbardziej szczęśliwym, wniebowziętym i podnieconym wydaniu :) A w ten stan wprawiła mnie odrobina Medycyny w najprawdziwszej postaci, a nie jakieś tam bzdetne zakochiwanie się :)
Co więcej kiedy żona pacjenta martwiła się czy zjem kolację, którą dla mnie zostawiła, ja całą sobą byłam w innym świecie, a kolacja to było ostatnie co mnie w ogóle obchodziło. Dodam, że ta tak zwana "Tea" to niemalże święty czas w angielskich domach i jak ktoś właśnie je kolację to się mu absolutnie nie przeszkadza, nie dzwoni, nie odwiedza, nie załatwia spraw. Ja dziś zjadłam 2 godziny później, na szybko, byle jak, byle co - miałam ważniejsze sprawy na głowie! :)))

Plus.. dziś rano znów zostałam potraktowana jak służka, jak pies, jak smarkula, zero szacunku (tak to opisałą druga carerka naszej szefowej...), ale to już teraz nie ma najmniejszego znaczenia, bo później zostałam potraktowana jak Junior Doctor, który coś wie, ale jeszcze nie do końca.. Który chce się uczyć, któremu należy wytłumaczyć, zadać pytanie, objaśnić, pokazać i z którym rozmawia się jak z młodszym kolegą, a właściwie to koleżanką w moim przypadku :)

A najważniejsze jest to, że wizyta tego Consultanta i rozmowa z nim, utwierdziła mnie w przekonaniu, że cel do którego zmierzam, wart jest całej tej pracy, wysiłku i zachodu, potknięć i niepowodzeń. Warto dążyć do celu, mimo wszystko. :)

I am so turned on right now! :)
No no! I'm in heaven! :)))

5 komentarzy:

  1. nareszcie czuć, że jesteś szczęśliwa w swoim żywiole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże..brzydzę się tym, że się tak jaram..ale nadal, ciągle jestem podniecona.. ja pierdzielę! :)))

      Usuń
    2. jaraj się, jaraj! :D

      jak już będziesz na FP to ten blog zamieni się w jedno wielkie różowo-cukierkowe miejsce :P

      Usuń
  2. "Neuro Rehabilitation Consultant" :D to tak brzmi skomplikowanie, że ludzie typowo NIEMEDYCZNI czytają jako "Superman"
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to Twoje podniecenie to jest coś zupełnie normalnego a dzięki temu widać, że zawód ktory wybrałas będziesz wykonywała z wielką pasją i zaangażowaniem i mam nadzieję, że to zamiłowanie do nauki i zdobywania nowej wiedzy zostanie Ci do końca życia :) powodzenia życzę

    OdpowiedzUsuń